miesiac
Luty
Śnieg bieluchny okrył ziemię, sroży się zima mroźna
Pokazała swoje kły, zrobiła się ostra i groźna
Napadało nawiało płatków dużych i małych ze stron różnych
Zrobiło się cicho i spokojnie, aż nie szukać trzeba słów próżnych
Las obrał się w czapy ogromne, białawe
I pod tym puchem skryły się wszystkie kolory szarawe
Wyjdziesz z domu, pięknie, powietrznie, powietrzem czystym można odetchnąć swobodnie
A zaraz poczujesz się, że żyjesz lepiej, bogaciej, wygodniej
Przejść się można po świecie, porozglądać ciekawie
I pomyśleć, co można zrobić ku życia naprawie
Najpierw ulepić trzeba pod domostwem bałwana ogromnego
Coby zatrzymał i zainteresował każdego przechodnia ciekawego
W oczach węgliki, w ręku kij czarny sterany
A i tak będzie przez wszystkich ludzi jako trofeum zimowe zachwalany
Ciemną nocą ręką pukać będzie do pokoi domowych
I mówić- postoję tak aż do ostatnich dni zimowych
Potem zginie, nie zostanie nic, tylko kupa wody
A świat zakwitnie kwieciem, bowiem zmieni się aura pogody
Na razie ja tu pan, wszyscy mi się pięknie kłaniają i dziwują
A zima cudne układa wzory na szybie i mrozy królują
Ja tu władca, do mnie dorośli i dzieci ślicznie zaglądają
A mojej pańskości i wielkości wielce się zadziwiają
I tak myślało ogromne bałwanisko i śniegi i zimę przedłużyć chciało
Bo mu się życie uśmiechało i od ludzi dobroci i radości dostawało
A zima ostatnie tchnienie mocarne w lutym wydawała
Potężne siły zbierała o wszystkie moce swoje na świat wydawała
Płatki leciały z nieba, wichura iż zawieja szalała
A śnieżna pani rządziła się w niebiosach i ludziom poznać z tej strony dawała
Zaspy wielkie przepastne porobiła, drogi i knieje zawiała puchem białawym
A ciężko było się komunikować i wychodzić z domu o mroku szarawym
Niebo zasnute mgłą groźną, gwiazdy promieniste padół ziemski oświetlają
I zaśnieżone trakty, wąwozy, jary i chaty ludzkie białawo rozjaśniają
Księżyc w pełni świeci blaskiem złotawym na tę cichą krainę
Bo już w marcu z tego wszystkiego zobaczymy tylko brudną wodę i kpinę
Przez usypane zaspy kulig z szybkością przeleci,
Krzyki, wołania i radosne śpiewy słychać będzie z śnieżnej zamieci
Cieszyć się trzeba i radować z tej zimy, co nam niebiosa zesłały
Bo wnet one to wszystko szykować się będą zabierały
To wszystkie końcówki, te zaspy, śniegi, zawieje
A także przepastne bieluchne leśne knieje
Z marcem lody puszczą na rzece, kra ukaże się sroga
I tak odejdzie nam w zapomnienie następna zima droga
Wszystko przeminie tak jak nasze sny i pragnienia niespełnione
Chęci i różne przykazania dane sobie upragnione
Śniegi przeistoczą się w wodę brudnawą
A czystej zimy przeżycia zmienią naszą psychikę ciekawą
Bo przyroda jak w kalejdoskopie kołem się toczy, wszystko odmienne barwy ma
A nasze życie upodabnia się do niej i wszystko to wiecznie trwa


  PRZEJDŹ NA FORUM